piątek, 6 maja 2016

Majówka w Kudowie-Zdrój



Witajcie Kochani!
Dzisiaj mam dla Was relację z majowego pobytu w górach. Wraz z Narzeczonym i znajomymi wybraliśmy się na weekend majowy do Kudowy- Zdrój. Jak zwykle w naszym przypadku nie obraliśmy żadnego konkretnego planu,  czyli wypad na spontana.
Wyruszyliśmy w sobotę o świcie z Warszawy samochodem, podróż trwała około 7 godzin z małymi przerwami na rozprostowanie nóg i kanapki. Zaraz po przyjeździe udaliśmy się w góry. Oboje  z Narzeczonym uwielbiamy chodzić po górach. Mamy już na swoim koncie kilka szczytów, w tym Rysy, na których odbyły się nasze zaręczyny. Na pierwszy ogień poszedł Szczeliniec a następnie Błędne Skały. To świetne trasy na długie spacery. Jednak wymagają trochę wysiłku i dobrej kondycji. Po dniu pełnym wrażeń, z ogromnym zmęczeniem spaliśmy jak dzieci. Drugi dzień, czyli niedziele postanowiliśmy przeznaczyć na Czechy. W planach było Skalne Miasto, którego zwiedzanie zajęło nam znacznie więcej niż było to zaplanowane. A to przez kolejkę, w której musieliśmy czekać ponad godzinę żeby wejść na punkt widokowy (na którym byliśmy około 5 minut, na zdjęciu poniżej widać tą kolejkę). Do Pragi zajechaliśmy na godzinę 19. Powiem szczerze, że Praga to piękne miasto, do którego na pewno wrócimy, ale tym razem na dłużej. Poniedziałek był dniem zupełnego lenistwa, bez szybkich maratonów po górskich szczytach. Postawiliśmy na zwiedzanie okolicznych atrakcji. Trafiliśmy na Szlak Ginących Zawodów, gdzie mogliśmy zobaczyć proces pieczenia chleba, wykuwanie podkowy końskiej przez kowala. Mojemu Narzeczonemu najbardziej spodobało się mini zoo, a najbardziej piękny jelonek, którego karmił mleczykiem (na zdjęciu poniżej). Obowiązkowo musieliśmy zjeść miejscowego pstrąga, który był pyszny. No i oczywiście jak to z każdego wyjazdu trzeba przywieźć pamiątki.  W tym wypadku były to alkoholowe czeskie trunki, które bardzo przypadły do gustu Rodzicom. Praktycznie cały wtorek musieliśmy przeznaczyć na powrót, bo we środę musieliśmy już do pracy. Jednym z minusów mieszkania na podlasiu jest to, że wszędzie mamy daleko. Ale za to los wynagrodził nam to innymi rzeczami. Wyjazd zaliczam do udanych, ale w najbliższym czasie nie możemy sobie pozwolić na takie dobro. Czas się skupić na ostatnich przygotowaniach do ślubu.

















 






Do następnego,
Ania :)

3 komentarze:

  1. Przepiękne widoki :) Świetne zdjęcia!

    http://garderobelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Miasto nocą i kolorowe drzewa :3

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne zdjecia, uwielbiam takie miejsca!

    OdpowiedzUsuń